Co robić w pociągu, tramwaju, autobusie


Mój aktualny tryb życia sprawia, że w pociągach spędzam średnio 9 godzin tygodniowo. Jeżeli doliczymy do tego dojazdy autobusami do pracy i z pracy (ok. 20 min. w jedną stronę), to tygodniowa liczba godzin w środkach transportu wzrośnie aż do 12! To prawie cały jeden dzień, który może mi „przelecieć” przez palce i spotęgować zmęczenie albo… mogę go wykorzystać produktywnie. 

I od razu zaznaczam, że nie zawsze tak jest i czasem po prostu w pociągu mam tylko siłę na przeglądanie Internetu albo sen. Jednak w większości przypadków staram się, by w tych środkach transportu normalnie funkcjonować (jak np. teraz pisząc ten post w drodze do Wrocławia) - dzięki temu, gdy dojadę już w końcu na miejsce, wiele spraw mam ogarniętych i mogę skupić się na przyjemniejszych rzeczach. 

W dzisiejszym wpisie chciałam podzielić się z Wami sposobami na to, by jak najlepiej wykorzystywać czas „w drodze” - niezależenie, czy codziennie to godzina na standardowe dojazdy, czy może pociągi i autobusy to Wasze drugi dom. 

Jak się zmobilizować?

Zdj. Marcin Szczygieł <3

By zacząć produktywniej spędzać czas w środkach transportu, najpierw trzeba sobie do tego stworzyć warunki. Tym bardziej, jak pociąg lub autobus kojarzycie przede wszystkim ze spaniem albo co najwyżej przeglądaniem aktualności na Facebooku. 

Oto 5 tipów, dzięki którym wykorzystacie mądrze ten czas:


1. Przygotujcie sobie plan 

Wiem, że bywam nudna z tym planowaniem, ale to się zwyczajnie sprawdza. Jeżeli przed Wami dłuższa podróż, usiądźcie i zastanówcie się wcześniej, co moglibyście w jej czasie załatwić

W przypadku komunikacji miejskiej pomocna może być z kolej lista kilku (kilkunastu) bardzo małych rzeczy, które przybliżą Was do zaplanowanego celu. To powinny być takie drobnostki na 5-10-15 minut, które razem mogą sporo zmienić, tylko trzeba do tego podejść naprawdę bardzo powolutku. 

Żeby nie zostawiać Was z suchą teorią, mam dla Was przykład: z blogowaniem jest trochę tak, że ZAWSZE znajdzie się coś do zrobienia, napisania, załatwienia, poprawienia, dlatego w telefonie mam podręczną listę malutkich spraw, które mogą ogarnąć nawet jadąc rano do pracy. 

To np. dopisanie pomysłów na wpisy, zastanowienie się nad tytułem i nagłówkami do nowego posta (pod SEO), poprawienie BIO na Instagramie, utworzenie promocji, sprawdzenie nowej aplikacji do obróbki zdjęć, poczytanie o odpowiednim oświetleniu zdjęć itd. 

To takie mini-kroczki, które sprawiają, że cały czas coś ulepszam i się uczę. Szczególnie odkąd gdzieś w Internecie przeczytałam, że przeceniamy to, co jesteśmy w stanie zrobić w ciągu jednego dnia, a nie doceniamy tego, co możemy osiągnąć w przeciągu miesiąca czy roku. To taka prawda! Korzystajcie z efektu kuli śnieżnej i działajcie, gdzie się da. 

2.  Gdy już mniej więcej wiecie, jak chcielibyście wykorzystać podróż, stwórzcie sobie do tego warunki.

I w przypadku PKP lepiej z góry załóżcie, że Internetu raczej nie będzie, niż będzie - i do tego dostosujcie plany.
Pobierzcie więc interesujący podcast, ściągnijcie odcinki serialu albo film na aplikację Netflixa (jeżeli nie wiecie o takiej opcji, to informuję, że w przypadku aplikacji mobilnej, możemy pobrać wiele pozycji do oglądania w trybie offline - idealne do pociągu!), pozapisujcie w trybie „czytelnia” interesujące artykuły, spakujcie książkę do plecaka, naładujcie wszystkie sprzęty (z dostępem do gniazdek w pociągach też bywa różnie…). 

Nie dajcie się zaskoczyć albo chować Waszemu wewnętrznemu leniowi za wymówką „ale przecież tu nie ma zasięgu, nic nie mogę zrobić”. Do przygotowań dorzućcie też spakowanie słuchawek - nawet jak macie zamiar robić coś zupełnie niezwiązanego z słuchaniem, to jednak, gdy traficie na sąsiedztwo głośnego malucha albo rozgadanej grupy przyjaciółek, podziękujecie mi za to!

Teraz jeszcze jedna sprawa: mimo, że nie jestem zadowolona z braku dostępu do sieci w pociągach, to jednak jego brak często sprzyja kreatywności. Serio, jak siedzicie kilka godzin w tym samym miejscu, to bardzo prawdopodobne, że w końcu naprawdę zbierzecie się do tego, co w obliczu nadmiaru internetowych bodźców mogliście odkładać w nieskończoność. Mnie rzadko w którym miejscu pisze się tak dobrze, jak po prostu w edytorze tekstu na laptopie w PKP - z niedziałającym Internetem oczywiście ;)

Zdj. Marcin Szczygieł <3 


3. Najpierw chwilę odpocznijcie 

To sprawdzi się w przypadku dłuższych tras, które musicie pokonać np. bezpośrednio po pracy albo ciężkim dniu. Nie zmuszajcie się na siłę do napisania naukowego elaboratu, jeżeli ledwo jesteście w stanie trzymać powieki otwarte. Odcinek serialu czy krótka drzemka to zadbanie o siebie i swoje samopoczucie, a nie strata czasu!

4. Postawcie na mniej angażujące czynności

Podróżowanie męczy i dla wielu osób lepszym pomysłem będzie wybranie jakiejś biernej czynności typu czytanie, słuchanie, oglądanie filmu, niż robienie czegoś twórczego czy uczenie się. 

Ja też często sięgam po podcasty (ewentualnie webinary Pani Swojego Czasu) w drodze z pracy, bo zwyczajnie nie mam siły, by np. poczytać książkę. A w ten sposób wartościowy przekaz spływa do mnie niejako samoistnie, a ja ograniczam się do zamknięcia oczu i słuchania. W ogóle polecam Wam podcasty zawsze i wszędzie, bo to dawka wiedzy, którą przyswaja się wspaniale, a do tego ich wybór jest naprawdę szeroki.

5. Nie zapomnijcie o ruchu

Gdy Wasza podróż ma trwać kilka godzin, w ferworze produktywności nie zapomnijcie o tym, by raz na jakiś czas przejść się po pociągu i odpowiednio nawadniać

Ja ostatnio nawet robiłam krótką sekwencję jogi (łapcie też: Chair Yoga Routine) w pustym przedziale, późnym wieczorem - ktoś mnie przebije? ;) 

***

Skoro znacie już kilka podstawowych wskazówek, które sprawią, że podróż będzie przyjemniejsza i nie pójdzie „na zmarnowanie”, to teraz czas na kilka konkretnych pomysłów - część z nich zresztą pojawiła się już wyżej.

Co robić w środkach transportu - moje pomysły:


  • nauka - wykorzystajcie ten czas, by poczytać notatki, powtórzyć materiał, przygotować się na zajęcia
  • pisanie - w pociągu da się nawet popisać magisterkę, uwierzcie na słowo! Ale oczywiście wszystkie „lżejsze” formy też są dopuszczalne ;) To może być tekst na bloga, odpowiedź na e-maila, dłuższa wiadomość do znajomego, umowa itp. 
  • słuchanie podcastów - od siebie mogę polecić podcasty Pani Swojego Czasu, Michała Szafrańskiego czy Zwierza Popkulturalnego. Dużo darmowej wiedzy i rozrywki. 
  • filmy i seriale - jak pisałam wyżej, Netflix umożliwia pobieranie wielu tytułów ze swojej oferty, a po kilku minutach szybko przyzwyczaicie się do małego ekranu (jeżeli macie takie obawy). U mnie w pociągu świetnie sprawdzają się dokumenty - ostatnio dodałam właśnie wpis o tym jakie dokumenty na Netflixie polecam. Plusem oglądania czegokolwiek w pociągu jest to, że skupiamy się stuprocentowo na tym. W domu z kolej łatwo się rozproszyć, sięgnąć po telefon, a tu wchodzimy w fabułę na maksa. 
  • książki, gazety - na co dzień nie czytam gazet, ale ulubiony tytuł do pociągu? Uwielbiam. Z książkami z kolej sprawa ma się tak jak z filmami - łatwiej skupić się na treści i dokończyć wreszcie książkę, którą czytamy od kilku dobrych tygodni. 
  •  wymyślanie pomysłów, planowanie - to u mnie lekarstwo na brak chęci i siły do zabierania się za „duże” rzeczy w podróży. Często zamiast napisać posta, robię szkic kilku kolejnych, szukam pomysłów (np. na wpisy, na prezenty dla rodziny, na wyjazdy), rozwiązań czy planuję różnego rodzaju działania (w sieci i poza nią).
  • porządki na komputerze - w pociągu możemy w końcu zabrać się za uporządkowanie folderów, usunięcie niepotrzebnych plików czy oczyszczenie swojej wirtualnej przestrzeni. Zróbcie więc„czystki” wśród stron obserwowanych na Facebooku i Instagramie, pousuwajcie zbędne zakładki, wybierzcie zdjęcia do wywołania - cokolwiek do czego ciężko Wam się zabrać w innych warunkach. 



***

To tyle z moich pomysłów na to, jak maksymalnie wykorzystać czas, który większość z nas „marnuje”. Ale też przestrzegam przed jednym: nie starajmy się być produktywni w każdej minucie naszego życia. 

Super jest korzystać z tego, że jedziemy pociągiem i możemy zrobić tyleee rzeczy, ale czasem warto się zatrzymać. Popatrzeć na widok za oknem. „Tylko” posłuchać muzyki. Pogawędzić z pociągowym sąsiadem. 

Bo przecież życie nie jest od tego, by cały czas wszystko robić na sto procent. Nieustanne ćpanie wiedzy i bycie w stanie ciągłego działania, też nie jest zdrowe. Widzę to po sobie - czasem mam wyrzuty sumienia, że jadąc autobusem po prostu patrzyłam się bezmyślnie w telefon, a mogłam zrobić coś mądrzejszego. Mogłam, ale mój świat się nie zawali, bo tego nie zrobiłam. Zrobię tak następnym razem, jak będę miała czas i humor. 

Tak staram się to sobie tłumaczyć i aż jestem ciekawe, czy macie podobny problem? Dajcie znać, bo może to dobry temat na kolejny post? 


2 komentarze:

  1. Kiedy daje radę czytam ebooki, dlatego moim ulubonym przyborem jest mały powerbank ;) Ale jeśli nie mam siły to najzwyczajniej w świecie gapię się za okno :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bardzo lubię czasem po prostu pogapić się przez okno na tę naszą Polskę :) A co do powerbanka to muszę w końcu zainwestować w dobry, bo z gniazdkami w pociągu bywa różnie...

      Usuń