Po krótkiej relacji z mojego pobytu w Maastricht, przyszedł czas na zabranie Was ze mną na krótki trip po Amsterdamie! Ponieważ spędziłam tam tylko jeden dzień z noclegiem, a w Amsterdamie naprawdę jest, co zobaczyć, nie będę tworzyć rankingu ulubionych miejsc jak w Maastricht. W zamian za to zasypię Was zdjęciami - na których dobrze widać klimat tego cudownego miasta, który moim zdaniem tworzą przede wszystkim romantyczne kanały, obłędna ilość rowerów, prześliczne tulipany i pyszne jedzenie. 

Kanałów jest tyle, że łatwo się między nimi pogubić, ale takie zwiedzanie Amsterdamu to chyba najlepsza opcja. Można przypadkiem trafić (jak my) na kultową naleśnikarnię albo odnaleźć ławkę, na której rozmawiali Gus i Hazel w filmie "Gwiazd naszych wina". 

W ten jeden dzień udało mi się też zauważyć, że Amsterdam jest bardzo kontrastowym miastem. 

Z jednej strony dużo muzeów, słynny Dom Anny Frank, spokojne dzielnice zlokalizowane przy kanałach, a z drugiej ogromna ilość turystów nastawiona na takie "atrakcje" jak coffee shopy, Dzielnica Czerwonych Latarni i szeroko pojęte nocne życie. I Amsterdam z pewnością nie zawiedzie ich oczekiwań, ale też zadowoli osoby nastawione na bardziej tradycyjne zwiedzanie, klimatyczne cukiernie, czy widoki znane z Internetu (typu rowery na tle kanału, czyli obowiązkowe zdjęcie z Amsterdamu, którego oczywiście nie omieszkałam zrobić). 

Amsterdam spodobał mi się tak bardzo, że z pewnością chciałabym tam wrócić - tym razem już przynajmniej na 3-4 dni. Teraz jednak zapraszam na relację z króciutkiego, ale owocnego pobytu. Miłego oglądania!



 


Dużo zieleni i kwiaty we wszystkich kolorach tęczy - jestem w raju!









Zdjęcia kanałów wyglądają trochę smutno ze względu na zachmurzone niebo :( Jednak nie dajcie się zniechęcić - na żywo jest tam naprawdę przepięknie!





Rijksmuseum i zdjęcie z serii "oczekiwania vs. rzeczywistość"... Żeby zrobić zdjęcie bez tony turystów, trzeba chyba przyjść o wschodzie słońca.




Okolice Museumplein i Muzeum van Gogha - najsłynniejsze "Słoneczniki" świata zobaczone.





Jeszcze odrobina tego urzekającego klimatu...





Skosztowanie lokalnych przysmaków, czyli punkt obowiązkowy każdej wycieczki. U góry po prawej wspominana naleśnikarnia "The Pancake Bakery", po lewej azjatyckie klimaty w "happy happy go go", a na dole oczywiście kultowe wafle.





Miasto kontrastów - pomnik Anny Frank (w samym Domie i Muzeum obowiązuje zakaz fotografowania) i neony Dzielnicy Czerwonych Latarni (prostytucja w Holandii została zalegalizowana w 1999 r., a same panie mają związki zawodowe i odprowadzają podatki). Polecam odwiedzenie obu miejsc, choć zostawią Was z zupełnie odmiennymi przemyśleniami.





Na koniec powiew wiosny z rozrywkowego Rembrandtplein, przy którym miałyśmy nocleg. Do zobaczenia, Amsterdamie!











HOLANDIA VOL. 2 II Amsterdam

by on 18:19
Po krótkiej relacji z mojego pobytu w Maastricht, przyszedł czas na zabranie Was ze mną na krótki trip po Amsterdamie! Ponieważ spędzi...

Po prawie miesięcznej nieobecności wracam z podwójnym materiałem z mojego weekendu w Holandii. Dziś, na pierwszy ogień, idzie Maastricht, czyli przeurocze miasto, w którym ugościła mnie mieszkająca tam przyjaciółka. Zauroczyło mnie tradycyjną, historyczną zabudową, zielenią i, przede wszystkim, wszechobecnym spokojem. Nie jest to miejsc dobre na urządzenie wieczoru kawalerskiego, ale z pewnością można spędzić w Maastricht romantyczny, powolny weekend - wypełniony kawą, muzeami i spacerami. Zapraszam Was więc na przegląd moich trzech ulubionych miejscówek :)



MOJE TOP 3 W MAASTRICHT 


1. Widok z wieży kościoła St. Janskerk - na szczyt prowadzą dłuuugie i kręte schody, ale widok rekompensuje wysiłek.




2. Księgarnia w Kościele Dominikanów - już samo wnętrze kościoła robi architektoniczne wrażenie, ale pomysł zlokalizowania tam księgarni przebija wszystko! Naprawdę świetne miejsce, gdzie można zagubić się pośród literatury, wypić kawę, czy nawet potańczyć - w Noc Muzeów miejsce zmienia się w klub Lucky 13, czego efekty widać na poniższym zdjęciu. Kościół podświetlony w dyskotekowym stylu? Czemu nie!

Ciekawostka: w 2008 r. The Guardian ogłosił tę Księgarnię najpiękniejszą na świecie :)







3. Relaks z w Stadspark (i innych okolicznych parkach, na których brak nie możecie tu narzekać), czyli bardzo popularnym miejscu spotkań mieszkańców Maastricht. W weekend panowała tam naprawdę błoga atmosfera i ciężko było się nie skusić na złapanie kilku promieni wiosennego słońca na parkowej ławce. 







***

Poza powyższymi miejscami, duże wrażenie zrobił również na mnie Wydział Prawa tutejszego Uniwersytetu (taki tradycyjny, "z duszą") i atmosfera historycznych uliczek odchodzących od Marktu (Rynku), czy Vrijthof (placu, przy którym znajduje się St. Janskerk i St. Servaaskerk). Maastricht nie zawiedzie też z pewnością fanów muzeów oraz dobrych restauracji, co oznacza kolejne powody, żeby spędzić tu weekend!








HOLANDIA VOL. 1 || Maastricht

by on 19:10
Po prawie miesięcznej nieobecności wracam z podwójnym materiałem z mojego weekendu w Holandii. Dziś, na pierwszy ogień, idzie Maastrich...