Styczniownik, czyli co robiłam w styczniu



Styczeń był dla mnie bardzo intensywnym miesiącem- chyba dawno nie miałam tylu projektów i nauki... Mimo to nie chciałam, żeby na blogu zapadła przez to długa cisza, dlatego mam dla Was krótkie podsumowanie tego, co u mnie przyniósł początek roku. Piszę je w tramwaju, bo już dosłownie wykorzystuję każdy moment na działanie ;)

W styczniu: 

- skończyłam kurs English for Journalism na Courserze. To pierwszy mój kurs online i jestem bardzo zadowolona! Lekcje były podzielone na tygodnie (razem pięć) i zawierały filmy, teksty i zadania (np. napisanie artykułu czy scenariusza telewizyjnego). Materiały były naprawdę profesjonalne i ciekawe, a przy tym nie aż tak trudne, żebym musiała siedzieć nad nimi całymi dniami. Fajne uczucie pouczyć się czegoś w 100 % dla siebie, a nie, żeby jakoś zdać semestr. 

Tutaj link do kursu dla zainteresowanych: English for Journalism 

- zaczęłam współpracę z Typowro, czyli portalem opowiadającym o Wrocławiu :) Mój pierwszy tekst już się ukazał i jest to przegląd najfajniejszych miejsc na weekendowy wypad poza Wrocław. Wiecie, takich z duszą, z efektem wow, z pięknymi wnętrzami, dobrą kuchnią i idealnymi warunkami do relaksu. Chyba sama teraz powinnam się tym zainspirować i odpocząć po sesji w którymś z nich.

Zdjęcie do mojego pierwsze przeglądu na TY PO WRO - robił Marcin Szczygieł. Przy okazji idealnie obrazuje mój styczeń i prawdopodobnie następnych kilka miesięcy. 



- na Karce ukazały się 4 posty: 



Podsumowując: mogło być lepiej, ale przy ilości innych spraw - nie narzekam :)

- decyzja o przeprowadzce do Warszawy stała się faktem i jestem na etapie szukania mieszkania, pracy i krążenia między Wrocławiem a Warszawą. Pociągiem: około 4-5 godzin w jedną stronę... Z plusów to postrzegam to jako zawodową szansę i jestem podekscytowana na myśl o nowym mieszaniu (mimo, że w wynajmowanego nie urządzę raczej tak jak na zapisanych z Instagrama inspiracjach) i nowych miejscówkach, które będę odkrywać. A Wy ze mną!

- spędziłam prześwietne urodziny. I to trzy razy! Najpierw na randce w mojej ulubionej Bułce z masłem, potem na imprezie urodzinowej (o której już Wam wspominałam) i na końcu na obiedzie z rodzinką. 

Gorąca czekolada na wypasie. Oczywiście w mojej ukochanej Bułce.
Ja jako Holly ze "Śniadania u Tiffaniego" (moja impreza urodzinowa była w stylu filmowym). Maskę zrobiłam sama, do tego kolczyki z wyprzedaży z H&M i piękna koszula znaleziona w second-handzie. A wrażenie robi, prawda?



Tutaj możecie sobie porównać z prawdziwą Holly, graną przez Audrey Hepburn:



- zrobiłam jogowe wyzwanie z Adrienie, co oznaczało codzienną porcję jogi. Jestem z siebie dumna, bo w tamtym roku trzydziestodniowe wyzwanie robiłam dwa miesiące... W tym byłam bardziej zmobilizowana! A do tego te 20-30 minut dziennie zazwyczaj sprawiały mi dużą przyjemność i były takim „moim” czasem, nawet w maksymalnie zabieganym dniu. 

A ta śliczna mata jest ze sklepu Joy in me.


Poza tym z fajnostek to byłam pierwszy raz w życiu na Stand-upie (Stand-Up Show 2019) i mogłam zobaczyć na żywo mojego ulubionego Paczesia!!! Oczywiście inni Stand-uperzy też w większości dawali radę, ale Rafał to Rafał ;)


Na koniec podrzucam najbardziej wzruszająca rzecz, jaką zobaczyłam w styczniu: 



To jest złoto! Jeżeli ktoś widział film „Narodziny gwiazdy”, to ciężko się nie wzruszyć. A jak ktoś nie widział, to prędko nadrabiać. Ja dawno nie miałam tak emocjonalnego seansu.


***

Takie moje małe sukcesy i przegląd działań w styczniu :) Oczywiście były i porażki: zaniedbanie francuskiego, przemęczenie, słaba dieta, przekładanie nauki do sesji... Wymieniam je, żebyście wiedzieli, że czasem nie wszystko się układa i nie ma w tym nic strasznego! Jest sporo pozytywów i to mnie zachęca do działania w lutym :) 

PS Czy ja nie pisałam na początku, że będzie krótko? ;)




1 komentarz:

  1. Sama sporo czytałam Polecam Wszystkie powieści Wiesława Myśliwskiego, poza tym: Herbjorg Wassmo, "Księga Diny", Patrick Modiano, "Perełka", "Katarzynka", John M. Coetzee, "Mistrz z Petersburga", Milan Kundera, "Nieznośna lekkość bytu", Łukasz Orbitowski, "Kult"

    OdpowiedzUsuń