Jak zebrać się do pracy... po pracy



Pewnie wielu z Was ma swoje pasje i zainteresowania, które niekoniecznie są związane z Waszą etatową pracą i chcielibyście je rozwijać popołudniami i wieczorami. Albo rozkręcać wtedy swoją własną działalność czy uczyć się języków i robić internetowe kursy po powrocie z uczelni. 

Plany są, ale kiedy wracacie do domu, pojawia się problem - jesteście zbyt zmęczeni i zdemotywowani, by cokolwiek zrobić. Do tego piętrzą Wam się inne obowiązki domowe i zwyczajnie nie widzicie szans, by zrobić to, co sobie wymarzyliście... 

Jeżeli też to znacie, przygotowałam dla Was kilka pomocnych podpowiedzi, które sprawią, że zaczniecie realizować swoje plany (te nie tylko związane z etatową pracą). To małe rzeczy, ale gwarantuję, że ich wdrożenie zmieni wiele!


Co wobec tego może okazać się pomocne, by zmotywować się do działania po powrocie do domu?


- Gotowa lista zadań

Aby po powrocie z pracy czy uczelni zacząć robić od razu coś produktywnego, warto przygotować sobie szczegółowy plan już dzień wcześniej. Samo zrobienie listy to do niby nie zajmuje wiele czasu, ale kiedy wracacie zmęczeni i nie wiecie nawet, za co się zabrać, całkiem prawdopodobne, że nie zabierzecie się za nic. A gdy przygotujecie konkretny plan wcześniej, po powrocie będzie czekała na Was gotowa lista, którą będziecie mogli zacząć od razu realizować. 

Poza tym, o magii list to do pisałam już w obszernym poście dotyczącym sprawdzonych narzędzi do planowania i organizacji czasu - klik. Z reakcji wnioskuję, że bardzo Wam się spodobał :)


- Zaplanowanie odpoczynku - czyli po prostu bycie dla siebie dobrym!

Gdy wyznaczamy sobie listę zadań i narzucamy na siebie kolejne obowiązki i deadliny, warto też pomyśleć o odpoczynku. Zaplanujcie sobie chwilę dla siebie w przerwie od pracy albo późniejszym wieczorem. To może być kilka stron książki, obejrzenie filmu, spacer - wszystko zależy od Was. Ale pamiętajcie o tym, bo odpoczynek jest ważny dla naszego ciała i głowy. Bez niego ciężko będzie dłużej utrzymać motywacje. A o ile przyjemniej się pracuje, wiedząc, że np. o 21 siadacie z chłopakiem do wspólnego oglądania ulubionego serialu. Mnie to bardzo motywuje!



- Joga!

Mimo, że możecie czuć się na tyle padnięci po całym dniu, że wizja ćwiczeń fizycznych tylko mocniej przyciąga Was do kanapy, warto na te kilka minut wskoczyć na matę i zobaczyć, jak wraca Wasza energia i lepsze samopoczucie. Taka już ta "magiczna" właściwość jogi :) 

Adriene, którą zawsze Wam polecam (i nie przestanę!), ma kilka filmików, które są wręcz dedykowane na takie okazje, np. Yoga for brain power, Energy Practise czy Yoga for focus & productivity

Być może w Waszym przypadku energii doda Wam też inna aktywność fizyczna - ja, niestety, po bardziej intensywnym wysiłku typu trening siłowy albo kardio, czuję się co prawda dobrze, ale jednak zmęczenie jest ogromne. 


- Prysznic

Kolejna czynność, którą doda Wam energii i sprawi, że poczujecie się bardziej komfortowo po całym dniu.


- JEDEN odcinek serialu

Czasem jednak jesteście tak wykończeni, że nie wyobrażacie sobie choć chwilę nie poleżeć na kanapie. I to jest okej, pod warunkiem, że kiedyś z niej wstaniecie! Proponuję moją "metodę jednego odcinka serialu" - zdarza się, że po powrocie z uczelni puszczam sobie jeden odcinek, żeby troszkę oczyścić głowę i sprawić sobie przyjemność, a potem siadam do tego, co mam zrobić. 

Ważne jednak, żeby to był ten JEDEN odcinek, a nie obejrzenie ich pięciu z rzędu. A przecież niektóre seriale taaaaak wciągają! Dlatego próbujecie tej metody na własną odpowiedzialność :)


- Dobra kawa/herbata albo drzemka latte

Zrobienie sobie pysznego picia to też zdecydowanie dobry sposób, by uczynić czas obowiązków i skupienia trochę przyjemniejszym. Do tego kawa pobudza, więc może pomóc nam zwalczyć fizyczne zmęczenie i senność.

Alternatywną opcją jest "drzemka latte" - słyszeliście o niej? Ja znam tę metodę przede wszystkim ze świetnej książki M. Breusa "Potęga kiedy", którą kiedyś opisałam nawet na blogu - kilk. W skrócie: chodzi o to, żeby w sytuacji dużego zmęczenia wypić kubek kawy (byle nie za mocnej) i uciąć sobie krótką drzemkę - około 20 minut. Po takim czasie kofeina powinna zacząć już na nas działać, a my powinniśmy choć częściowo zaspokoić drzemką potrzebę snu. Dlatego jeżeli lubicie drzemać, koniecznie spróbujcie tej metody!




***

To tyle z moich sposobów, by bez wielkich bólów zabrać się po powrocie do domu za produktywne rzeczy - liczę, że w komentarzach się odwdzięczycie i zdradzicie mi też swoje metody :)










2 komentarze: