3 miejsca, które chciałabym odwiedzić przed trzydziestką
Moja podróżnicza lista marzeń zawiera z pewnością większość miejsc na tym świecie, ale dziś zrobiłam sobie małe wyzwanie - wybrać trzy miejsca, które koniecznie muszę odwiedzić przed trzydziestką. Pierwotnie miało być przed 25-tką, ale szybko dotarło do mnie, że to już za rok... Czy to już ta słynna starość? :)
Wybór takich trzech miejsc nie jest wcale łatwy. Z jednej strony muszą być z efektem wow, skoro mają być tylko trzy, a z drugiej naprawdę chciałabym te podróżnicze plany zrealizować, dlatego trochę realizmu nie zaszkodzi.
Efekty mojego wyzwania przedstawiam poniżej - jest różnorodnie, czyli tak, jak lubię. Mam nadzieję, że uda mi się odwiedzić te miejsca wcześniej i wrócić do Was z kolejną taką listą jeszcze przed trzydziestką!
1. Nowy Jork, USA
Z wybraniem pierwszego miejsca nie miałam żadnych problemów. To MUSIAŁ być Nowy Jork. To miasto, które przez swoją nieustanną obecność w popkulturze, urosło w moich oczach do rangi miasta ze snów.
Kiedy o nim myślę, to słyszę Alicię Keys śpiewającą, że w Nowym Jorku marzenia się spełniają i wszystko jest możliwe. Widzę bohaterki "Seksu w wielki mieście" omawiające swoje miłosne rozterki w jednej z nowojorskich kawiarni oraz czwórkę przyjaciół z książki "Małe życie", przeżywających w Nowym Jorku wzloty i upadki. Czuję wielkość tego miasta, zieleń Central Parku i dyniową latte.
I przy tym wszystkim mam świadomość, że jest to wyidealizowany obraz miasta, które nie istnieje (więcej o tym popkulturowym fenomenie całych Stanów Zjednoczonych przeczytacie u W.Orlińskiego w książce "Ameryka nie istnieje" - uwielbiam ją). Ale nie przeszkadza mi to, bo czuję, że tak czy siak się w nim zakocham!
2. Hallstatt, Austria
Hallstatt koniecznie chciałabym odwiedzić zimą, bo po prostu wygląda wtedy jak z tych wszystkich okołoświątecznych filmów, które oglądamy z gorącym kakałkiem i zapalonymi świeczkami.
Ciekawostka: Własne "Hallstatt" zbudowali sobie w 2012 r. Chińczycy, co, oczywiście, wywołało oburzenie Austriaków. Na ich miejscu też bym się zdenerwowała :)
3. Porto i Lizbona, Portugalia
Myślę, że to będzie idealny wybór na letni wypad - wiecie, taki pełen wakacyjnego luzu, słońca i długich wieczorów pod gołym niebem. Portugalski klimat wydaje mi się też zbliżony do barcelońskiego, który jak dotąd jest jest moim numerem jeden. Stąd też taki wybór.
***
Podczas pisania do głowy przychodziły mi coraz to nowe miejsca i pomysły (Namibia! Zakynthos! Japonia! Bali! Szkocja! Rzym! Bari! Santorini!), dlatego pewnie mogłabym zmieniać tę krótką listę w nieskończoność. Ale z drugiej strony są to miejsca, które gdzieś tam od dawna zaprzątają mi myśli i ich odwiedzenie na pewno będzie strzałem w dziesiątkę.
A Wy które trzy miejsca chcielibyście odwiedzić najbardziej? Może nasi faworyci się pokrywają? Dajcie znać w komentarzach!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz