Street art przy Roosvelta I WROCŁAW INACZEJ



O tym niezwykłym miejscu wspominałam Wam już przy okazji postu z moją letnią bucket listWcześniej widziałam kilka razy w Internecie zdjęcia stamtąd i bardzo zapragnęłam się tam przespacerować, ale ciągle było mi nie po drodze - mimo, że Nadodrze wyjątkowo lubię! Na szczęście w końcu to mi się udało i napiszę jedno: czemu dopiero teraz?!

Ale po kolej. Kompleks murali, a właściwie murali, rzeźb i płaskorzeźb, znajdujący się w podwórkach przy ul. Roosvelta na wrocławskim Nadodrzu, to inicjatywa grupy lokalnych artystów, którzy postanowili w swój projekt zaangażować także mieszkańców okolicznych kamienic. Jak się okazało - wielu z nich odkryło w sobie artystyczne dusze i tak, w 2013 r., powstał najfajniejszy mural w Polsce. 














Murale nawiązują do najpopularniejszych kierunków w sztuce i ich czołowych przedstawicieli (mamy chociażby Klimta, Muchę, van Gogha czy Fridę Kahlo), do sporty, wybitnych Polek oraz... samych mieszkańców. To właśnie portrety mieszkańców i ich czworonogów robią przy Roosvelta największe wrażenie. Tym bardziej, że oglądając murale, możemy naprawdę spotkać osoby i zwierzaki na nich przedstawione!

Przyznam, że to trochę dziwne uczucie, kiedy na podwórku wita Cię kot, którego podobizna znajduje się zaraz obok na ścianie bloku, a po chwili z klatki wychodzi go zawołać jego pani - również przedstawiona na muralu. Miałam ciarki :) 


  









***

Murale przy Roosvelta to naprawdę niecodzienna atrakcja, przypominająca muzeum pod gołym niebem i uderzająca autentyzmem. Co prawda, okolica jest wciąż troszkę "szemrana", pomimo rewitalizacji, więc fani sterylnych klimatów mogą poczuć się nieswojo. Ale wszyscy inni od tego miejsca powinni zaczynać swoją przygodę z Nadodrzem. A może i Wrocławiem w ogóle!















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz