Na zakończenie wpisów z Trójmiasta, dziś krótki post z kilkoma zdjęciami, które idealnie oddają atmosferę Gdyni Orłowo. Klif w tle wygląda magicznie, plażowiczów prawie nie widać, morze z jednej strony kusi, z drugiej wzbudza respekt...

Na zdjęciach udało się zatrzymać kilka beztroskich, wakacyjnych chwil - to takie wspomnienie, do którego dobrze będzie wracać przy okazji zimnych, jesiennych wieczorów. W końcu drugiego takiego lata nie będzie, więc starajmy się czerpać garściami z miejsc, w których je spędzamy!

I nie ma znaczenia, czy to działka u babci, czy miesięczna podróż po Stanach - nie dajmy sobie wmówić, że coś jest „lepsze”. Jasne, że są miejsca, które z automatu robią wrażenie, ale sztuka tkwi w tym, by w naszym tu i teraz dostrzec wyjątkowość otaczającej nas natury, ludzi, przygód.

Po kilku latach okazuje się, że wyjazdem, do którego wracam myślami wyjątkowo często, był pierwszy „samodzielny” wypad z paczką przyjaciół do Władysławowa. To było polskie morze w najczystszej postaci - imprezy, słabe jedzenie, średnia pogoda, tłumy na plażach. A mimo to ludzie, z którymi tam byłam, sprawili, że zawsze ciepło myślę o tym miejscu. 

Dlatego cieszcie się tym latem. Po prostu.








Summer vibes | TRÓJMIASTO

by on 11:38
Na zakończenie wpisów z Trójmiasta, dziś krótki post z kilkoma zdjęciami, które idealnie oddają atmosferę Gdyni Orłowo. Klif w tle...

Wielu osobom polskie morze kojarzy się gastronomicznie tylko z goframi, rybą w tłustej panierce, kebabem i wszechobecną drożyzną. I okej, absolutnie rozumiem ten punkt widzenia, bo sama kilka razy się zawiodłam. Ale pomyslałam sobie, że to przecież niemożliwe, by w całym Trójmieście nie można było dobrze zjeść! W końcu turyści turystami, ale co z cała rzeszą mieszkańców? 

Dlatego też, przed moimi ostatnimi wizytami w Trójmiescie, robiłam szczegółową listę miejsc, gdzie mogę zjeść dobrze i bez większego ryzyka „wtopy”. Pytałam na facebookowych grupach, odwiedzałam blogi i oto, co dzięki temu mogę Wam szczerze polecić.

Mała uwaga! To raczej miejsca z gatunku tych „na luzie”, bliżej streetfood'u niż wykwintnych restauracji. Takie po prostu lubię najbardziej :)



Na śniadanie - Cały Gaweł (SOPOT)


Miejsce, w którym absolutnie trzeba zjeść leniwe, weekendowe śniadanie. Chociaż i na lunch, czy wieczornego drinka też będzie strzałem w dziesiątkę. Jedzenie jest bardzo smaczne (my testowaliśmy Śniadanie Kaszubskie i kawę), a atmosfera i wystrój lokalu robią ogromne wrażenie. 




Co prawda, na śniadanie czekaliśmy ok. 30 minut, a ceny nie należą do najniższych, ale temu miejscu wszystko się wybacza. Bo można tu po prostu siedzieć i siedzieć - podziwiając liczne rośliny (w tym giantyczną monsterę), przemyślane i niebanalne detale, czy stylowy neon z nazwą lokalu. 





Dodatkowo, sam lokal znajduje się w bardzo przyjemnej lokalizacji - Sopot Centrum (centrum handlowo-restauracyjne połączone z dworcem). Niby do sopockiego Monciaka jest 5 minut, ale czuć, że to miejsce stworzone z myślą o mieszkańcach.

Adres: ul. Dworcowa 7



Na pizzę - Prosto Pizza i Piwo (SOPOT)





Lokal znajdujący się kilka kroków od Całego Gawła, którego nazwa idealnie opisuje to miejsce. Nie ma tu wyszukanych potraw, czy restauracyjnego klimatu, ale można wypić piwo i zjeść dobrą pizzę. 



Nie jest to może poziom wrocławskich najlepszych pizzerii (przyznaję, pod tym względem jestem przez Wrocław mocno rozpieszczona...), ale ciężko się do czegoś przyczepić! 

Adres: ul. Kościuszki 14



Na burgera - Śródmieście (GDYNIA)



Mały lokal z przepysznymi burgerami w bardzo przyzwoitych cenach - tak w skrócie opisałabym Śródmieście. Do tego obłędne frytki i sosy oraz nowoczesne wnętrze - naprawdę przyjemnie było wpaść tam na obiad.

Miły aspekt: kulinarne mapki Gdyni dla każdego! 

Adres: ul. Mściwoja 9



Na kawę - Starbucks (SOPOT Sheraton)



Nie jestem wielką fanką sieci Starbucks, ale ten na sopockiej plaży, nieopodal molo, robi robotę! Lokalizacja spełnia wszystkie kryteria, by nazwać ją idealną na wypicie dobrej kawy. 



Możemy położyć się na leżaku, spojrzeć na morze falujące w oddali albo, jeżeli mamy szczęście, podziwiać pastelowy zachód słońca. Koniecznie! 









A po kawie, warto zainteresować się letnimi seansami kina pod chmurką na molo - o czym więcej piszę w poprzednim poście: klik

Adres: al. Franciszka Mamuszki (wejście na plaże nr 22, na lewo od molo)



Na rybę - A nóż widelec - ryba (GDAŃSK)

Jedyne miejsca, do którego trafiliśmy przypadkiem - miałam ogromną ochotę na uczciwą, smaczną rybę, a do polecanej Centrali Rybnej (w Sopocie) było za daleko. Oceny na Facebooku dobre, więc co tu się dłużej zastanawiać - wchodzimy. Wybór przypadkowy, ale nie zawiodłam się - zjadłam pysznego, delikatnego dorsza z ziemniaczkami, za co zapłaciłam ok. 20 zł. 





Zdecydowanie polecam na obiadową rybkę, natomiast na dłuższe posiedzenie chyba wybrałabym bardziej kameralne miejsce niż środek ul. Pańskiej :)


Adres: ul. Pańska



***

Na koniec mogę wyrazić tylko duży żal, ze relacja Wrocławskich Podróży Kulinarnych (które czasem odwiedzają też miejsca inne niż Wrocław) z NEON Streetfood Bar w Gdyniu, ukazała się już po naszym wyjeździe... Azjatyckie fusion w wykonaniu Jana Kilańskiego  brzmi i wygląda bardzo zachęcająco.

Cóż, to tylko jeden z wielu powodów, żeby jak najszybciej wrócić do Trójmiasta! 


A o dwóch dobrych pizzeriach z mojej poprzedniej wizyty w Trójmieście, możecie przeczytać tutaj: 





Trójmiasto to mój zdecydowany faworyt, jeżeli chodzi o wakacje nad polskim morzem. Polubiliśmy się już przy okazji wyjazdów na Openera w gimnazjum i liceum, potem dałam się zauroczyć podczas krótkiego wypadu ze znajomymi (relację znajdziecie tutaj: klik), a w miniony weekend już zupełnie przepadłam!

Obiecałam sobie, że odtąd co roku wygospodaruję choć kilka wakacyjnych dni na pobyt w Trójmieście. Bo… ciągle mi mało! Wciąż znajduję nowe, klimatyczne miejsca – i, co najważniejsze, mało turystyczne. 
W końcu, zdjęcia z polskich plaż w szczycie sezonu przerażają, a nadmorskie dyskoteki i budki z „pamiątkami”, czy kiepskim jedzeniem, to zupełnie nie mój klimat.

Dlatego też, tak się cieszę, mogąc polecić Wam poniższe punkty na trójmiejskiej mapie. Są wyjątkowe, zlokalizowane wśród natury, różnorodne.

W kolejnym poście polecę Wam natomiast kilka miejsc z naprawdę dobrym jedzeniem – znajdzie się coś na śniadanie, kawę, czy pyszny lunch :) 




Gdynia

1. Plaża Gdynia Orłowo

Gdynia podczas tego wyjazdu zdecydowanie mnie kupiła. Plażę Gdynia Orłowo znałam z bloga Kasi Tusk, ale nie spodziewałam się, że okaże się tak trafionym wyborem! Jak stwierdził mój chłopak – gdyby nie wiedział, że jesteśmy nad polskim morzem, to raczej pomyślałby, że to jakieś modne miejsce we Włoszech albo Hiszpanii.












Naokoło plaży jest dużo zieleni, parczek, kilka lokali gastronomicznych, a budki tylko z pyszną kawą! Poza tym plaża położona jest nad malowniczym klifem, można przejść się po (darmowym!) molo i nie trzeba przeciskać się między parawanami. Ogólnie to miejsce sprawiło wrażenie plaży dla mieszkańców, co bardzo nam się spodobało.

Adres: ul. Orłowska 2


2. Opuszczona szklarnia w Kolibkach

Z Gdyni Orłowo można urządzić sobie ok. 15-minutowy spacer Promenadą Królowej Marysieńki  do Kolibek, czyli nadmorskiej dzielnicy z zespołem pałacowo-krajobrazowym. 
My nie zwiedzaliśmy całego kompleksu, bo najbardziej interesowała mnie stara, opuszczona szklarnia. Co prawda oficjalnie nie można wejść do środka, ale zbita szyba pozwoliła to jakoś obejść :). Naprawdę niesamowity klimat – zobaczcie zdjęcia:










 Adres: Kolibki, Gdynia


Gdańsk

1. Spacer wzdłuż mariny

To chyba najbardziej banalny punkt z całego zestawienia, ale pomimo wieczorowej pory, podczas spaceru nie mijaliśmy takich tłumów turystów, jak choćby na Jarmarku Dominikańskim, czy przy Fontannie Neptuna. 


z







Naprawdę przyjemnie jest pokrążyć wzdłuż kanałów, pooglądać statki i siąść na drinku w którejś z przyportowych knajpek. A Gdańsk architektonicznie po prostu zachwyca!

Adres: np. ul. Szafarnia, ul. Oławianka, ul. Na Stępce


2. Zoo

Co wyróżnia gdański ogród zoologiczny? Naprawdę duży teren i spore wybiegi dla zwierząt. Z jednej strony to na pewno duży plus dla samych zwierzaków, z drugiej czasem trzeba się nieźle naszukać na przykład lwa na wybiegu :)
Dla wszystkich miłośników przyrody, czy rodzin z dzieciakami, to naprawdę przyjemna opcja na spędzenie popołudnia.







Tip! Koniecznie odwiedźcie słonie (słonica robi niezły, taneczny show!), alpaki i surykatki.

Adres: ul. Karwieńska 3


Sopot

1. Kino Letnie na Molo

Miałam wątpliwość, czy polecać Wam to miejsce (czy raczej wydarzenie), bo organizacja podczas naszego seansu nie była w stu procentach przemyślana – film dobrze było słychać i widać tylko z molo, gdzie stały leżaki. Z samej plaży nie było już tak ciekawie, bo kawałek znajdujący się bezpośrednio przy molo, pod ekranem, był zamknięty. 



A jednak cały urok tkwił dla nas w tym, żeby położyć się na kocu na piasku, przygotować jakieś przekąsi i spędzić w miarę możliwości kameralny wieczór…







Po przemyśleniu jednak, uważam, że to wciąż super pomysł, szczególnie jeżeli bardziej zależy Wam na oglądaniu dobrych filmów, a nie samej atmosferze. Szczególnie warto zainteresować się Oscarowymi sobotami – my trafiliśmy na „Tamte dnie, tamte noce” – czy mogło być lepiej? 

Tip! Przyjdźcie wcześniej, by zająć leżaki i nie zapomnijcie o biletach wstępu na molo.

Adres: Molo, plac Zdrojeniowy 2