Sztuka organizowania się


Na drzewach widać już sporo pożółkłych liści, pogoda zaczyna nam naprawdę doskwierać i właściwie to najchętniej nie wychodzilibyśmy spod ciepłego koca, otuleni kawą i ulubionymi serialami. Jednak i tym razem nasze oczekiwania przegrywają z rzeczywistością i jako studenci czy uczniowie, musimy wreszcie zabrać się do pracy. Zanim zaczniemy mierzyć się z kolokwiami i toną materiału do wyuczenia, warto zastanowić się, czy dobrze się za to zabieramy i efektywnie organizujemy swój czas. I nie, to nie tylko próżne gadanie, bo dzięki paru prostym trikom naprawdę można uczynić zbliżający się czas odrobinę bardziej przyjemniejszym, co od (prawie) zawsze testuję zresztą na sobie 😃 

A oto mój niezbędnik naukowego przetrwania:

1. Naukowe gadżety - plannery, kolorowe cienkopisy, zakreślacze, fantazyjne karteczki samoprzylepne - to wszystko sprawia, że robienie notatek staje się bardziej znośne i dużo bardziej kolorowe. Podkreślanie ważniejszych fragmentów tekstu pomaga w zapamiętywaniu, a zakup nowego notesu wywołuje uśmiech na twarzy. Jeśli tak jak ja jesteście fanami tego typu dodatków do nauki, to polecam Wam poszperać w Tigerze oraz TK Maxxie, gdzie można dorwać prawdziwe perełki i nabrać chęci na powrót roku akademickiego (no prawie, haha).

 2. To do list - odzienne obowiązki warto dobrze rozplanować, tym bardziej, że potrzeba do tego zaledwie kartki papieru i w miarę piszącego długopisu. Dzięki temu nie pogubicie się w tym natłoku zadań, a jeśli na koniec dnia odhaczycie wszystkie działania, to poczujecie dużą satysfakcję. Pamiętajcie też o nie zostawianiu ważnych spraw na koniec - lepiej właśnie od nich zacząć dzień, kiedy to zazwyczaj mamy najwięcej energii. I zamiast snuć marzenia typu „nauczę się nowego języka”, po prostu dopiszcie do swojej to do list „zapiszę się na kurs w szkole językowej”.

3. Przydatne aplikacje - okeeej, smartfony z milionem powiadomień i komunikatorów są mistrzami rozpraszania, ale można je też wykorzystać w efektywny sposób.
Osobiście polecam Wam cztery naprawdę przydatne przy nauce aplikacje:

- Tomato timer - prostota górą! Ustawiacie sobie ilość minut, którą chcecie poświęcić jednorazowo na naukę/pracę, długość przerw i klikacie w przycisk „play”. Tomato timer liczy Wasz czas skupienia, co jakiś czas przypominając o krótszych i dłuższych przerwach. 

- Pocket - apka do przechowywania linków - mogą to być artykuły potrzebne do nauki bądź takie, które mamy ogromną ochotę przeczytać teraz, ale powinniśmy się uczyć, więc zapisujemy je na później 😃 działa!

- Evernote - według mnie to najlepsza darmowa aplikacja do robienia notatek - kolorowa i przejrzysta.

- Pinterest - tutaj w wolnym czasie można popodziwiać piękne notatki, które wrzucają użytkownicy (niektóre są naprawdę niesamowite) i zmotywować się do pracy. Wystarczy wpisać „notes” w polu wyszukiwania.


4. Ćwiczenia fizyczne - siedząc cały czas przy biurku nad mądrymi książkami, zaniedbujemy swój organizm, który domaga się ruchu i świeżego powietrza. Warto choć kilkanaście minut dziennie poćwiczyć, przejść się na siłownię, dotlenić mózg na spacerze czy odstresować się na tenisie. Ponadto, jeśli Wasze poranki nie są rześkie i pełne energii (czyli lubicie sobie pospać tak jak ja 😃), to polecam Wam zacząć dzień właśnie od paru prostych ćwiczeń. Moja poranna dawka jogi naprawdę potrafi mnie rozbudzić i w jakiś cudowny sposób poprawić mój wisielczy nastrój, kiedy muszę wstać przed dziewiątą...

5. Odpoczynek - poza paroma osobami, które w czasie intensywnej nauki nie lubią niczym się rozpraszać, a jak już zrobią sobie dwie godzinki wolnego, to i tak myślą tylko o nauce, większości z nas odpoczynek świetnie robi. Nie chodzi mi tu tylko o krótkie przerwy między zapamiętywaniem poszczególnych części materiału, ale o taki prawdziwy relaks w stylu wyjścia do kina, na kawę, czy ugotowania dobrego obiadu. Wbrew pozorom nie jest to na pewno czas zmarnowany, bo ucząc się non stop stajemy się mniej efektywni, przemęczeni i brak nam tych przyjemnych chwil wolnego, z których możemy czerpać siłę na kolejne dni. 







Kochani, rady te są proste i pewnie znane większości z Was, ale naprawdę warto je wdrożyć rutynowo do naszego codziennego życia. Jednak nic nie zastąpi jednej rzeczy - po prostu poświęcenia swojego czasu i nauczenia się czegoś czy zrealizowania swoich założeń. Dlatego, przede wszystkim zachęcam do jednego - ruszcie dupki! 😃 

A jeśli mimo wszystko tkwicie dalej w wakacyjnym nastroju, to przypominam o moich postach z wyjazdu do Włoch:

MEDIOLAN

CINQUE TERRE, PORTOFINO, PIZA



4 komentarze:

  1. 'TO DO LIST' to świetna sprawa! Mało tego, że pomaga w organizacji to jakie one bywają piękne ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętam studia jako okres nauki samodzielnej organizacji. Początkowo szok, bo zajęcia, kokokwia, tworzenie projektów, zaliczenia już nie tak uporządkowane jak w szkole. Do tej pory jak się czegoś uczę staram się ustalać priorytety. Podkreślam, zaznaczam, robię notatki choć nie używam tylu gadżetów i nie skupiam się by mieć piękne listy zadań i planery. No może w kalendarzu mam ważne rzeczy pisane jak kura pazurem. Ale liczy się nauczenie czy wykonanie. Powodzenia na kolejnym roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jakoś od zawsze stawiałam też na estetykę wszelkich notatek i planów, ale oczywiście to tylko dodatek do treści! Dzięki za odwiedziny :)

      Usuń